top of page

Fotograficzne odkrycia 2017 roku - okiem Jonderko, Kinowskiej, Jeziorka, Lazara, Wykroty.


Karolina Jonderko


1. Wystawy Gregory Crewdsona i Davida Lyncha w Toruniu. Crewdson i jego ogromne powiększenia zrobiły na mnie wrażenie, ale jeszcze bardziej mnie poruszyła wystawa Davida Lyncha „Silence and Dynamism”. Ujawnia się w niej niezwykłe bogactwo twórczej aktywności Lyncha, jego nieprawdopodobna wyobraźnia. Siła jego autorskiej wizji przejawia się we wszystkich wykorzystywanych przez niego mediach: obrazach olejnych, akwarelach, rysunkach, litografiach, fotografiach, utworach muzycznych, reklamach. (wystawa otwarta do 18 lutego w CSW Toruń - dopisek GD)


2. X.Print Festiwal. W Poznaniu udała się rzecz rzadka: zebrać w jednym miejscu taką gromadę silnych osobowości twórczych a jednocześnie stworzyć rodzinną, pełną ciepła atmosferę. Bardzo ciekawe spotkania autorskie, a przy tym fantastyczne after party. Towarzysko i artystycznie – piękne doświadczenie.


3. Cykl spotkań „Wszyscy Jesteśmy Fotografami”. Możliwość spotkania i posłuchania tak szerokiego grona twórców, związanych mniej lub bardziej ściśle z fotografią było dla mnie niezwykle cenne. Duża różnorodność perspektyw, indywidualnych preferencji, wyborów, przemyśleń. Fantastyczna inicjatywa, fajnie gdyby była kontynuowana.



Joanna Kinowska

1. Książki fotograficzne wygrywają dla mnie cały 2017. Zarówno konkretne tytuły, jak i zjawiska wokół, szczególnie X.Print w Poznaniu. Ważnymi książkami z tego roku są dla mnie "Over" Kacpra Kowalskiego i "9 bram, z powrotem ani jednej" Agaty Grzybowskiej. Nie umiałabym się zdecydować, która bardziej. Obydwie wbijają w ziemię. Do tego Weroniki Gęsickiej "Traces", która zasługuje na tytuł "nasz największy eksportowy sukces roku”. Podczas targów Polycopies w Paryżu, w ramach mojej i Kasi Kubickiej inicjatywy "Photobooks_from_Poland", poczułam się dumna widząc książki polskich autorów tam, wśród tysięcy tytułów zagranicznych. Mamy wspaniałe wydawnictwa, wiele słów uznania usłyszałyśmy, mnóstwo ludzi z zadziwieniem oglądało te publikacje. 2, Ważną wystawą była z pewnością niewielka ekspozycja podczas Miesiąca Fotografii w Krakowie na temat twórczości Andrzeja Georgiewa. Wystawę przygotowali Jędrzej Sokołowski i Michał Łuczak. Fundacja Archeologia Fotografii wydała też książkę. Nieprzegadana, skromna, wciągająca, a przede wszystkim mówiąca o ogromnym twórcy i jego wielkim talencie oglądania i portretowania. 3. Na trzecim miejscu muszę wymienić – mimo tego, że to moja inicjatywa - wystawę Gordona Parksa. Podczas oprowadzań i spotkań wokół obydwu odsłon w Zachęcie i w Muzeum Współczesnym we Wrocławiu, miałam okazję usłyszeć wiele głosów odbiorców. Większość z nich koncentrowała się na tym, że Parksa wcześniej nie znali. Jego twórczość, książki i wspomnienia, filmy i powieść, były ogromnym odkryciem i dla mnie. Kilka zdjęć było ogólnie rozpoznawalnych, ale szersza publiczność widziała je pierwszy raz. Nie chodzi tylko o zdjęcia, ale o rolę fotoreportażu, wartości i możliwości tego medium. To jest dla mnie ogromna rzecz, że można było trafić do ludzi i to na wielką skalę z tak ważnym przekazem. I, że w naszym kraju można organizować wystawy wielkich twórców, a nie trzeba jechać oglądać ich za granicą.

Maciej Jeziorek

1. Pierwszą rzeczą z roku 2017 jaka mi przychodzi na myśl jest książka Rafała Milacha "The First March of Gentelman". Kolekcja Wrzesińska w jego wydaniu to kosmos... Kolor, forma, koncepcja , rzeczy, które długo mi siedziały i nadal siedzą w głowie.

2. Jeśli chodzi o wydarzenie, to wystawa w Leica Gallery - „Ćwiczenia obowiązkowe i inne martwe natury” Pawła Żaka. Przejście po tej wystawie było jak tydzień na rekolekcjach w Tyńcu.

3. Trzecią sprawą jest inicjatywa Filipa Ćwika. Zorganizowanie i odpalenie autorskiego studia portretowego „Studio 810 „na Saskiej Kępie. Robienie tego dziś to super odważny odpał fotograficzno-pozytywistyczny. Trzymam kciuki! Muszę wspomnieć o czwartej rzeczy – którym jest oczywiście mój projekt, który mam zamiar skończyć w 2018... No ale o tym za rok.

Tomasz Lazar


1. Wystawa Rogera Ballena „House of the Ballenesque” w ramach festiwalu Les Rencontres d'Arles . Ballen stworzył instalacje własnych symboli i lęków w udostępnionym do działań twórczych domu. Tam było strach wchodzić. Charakterystyczne dla Ballena malowidła ścienne, manekiny, odgłosy płaczących dzieci. Silnie działające na podświadomość doświadczenie dzięki autorowi, który wyszedł od fotografii i rozszerza pola działań twórczych.


2. Wystawa retrospektywna obrazów, zdjęć i instalacji video Davida Hockneya w muzeum Pompidou. Bardzo ciekawe jak wykorzystuje fotografie w swojej twórczości; zaskakujące wykorzystanie różnych form, nakładanie obrazów, zwrócenie uwagi na relacje między obrazami, ich współoddziaływanie. Co dla mnie najbardziej intrygujące: z jak różnych perspektyw można traktować fotografię jako medium.


3. Trent Parke - zwiastun filmu „Summation of Force” . Trenta uważam za jednego z najwybitniejszych fotografów, który ponoć właśnie skończył przygodę ze zdjęciami. Stworzył film o krykiecie, narodowym sporcie w Australii. Fascynujące to, jak Parke przeszedł od obrazu statycznego do ruchomego. Najlepsze rzeczy z fotografii pozostały – oddziaływanie jego pięknych kadrów, używanie światła, pewna mroczność. Z niecierpliwością czekam na film. Dokładam jeszcze czwartą rzecz film „Dunkierka” - przepiękny, świetnie sfotografowany obraz.


Adrian Wykrota


1. Wystawy – sporo działo się w roku 2017 jeżeli chodzi o ekspozycje fotografii. Cieszyć może fakt, że do Polski ściągnęły prace sław fotografii takich jak: Gordon Parks, czy Martin Parr. Ogromnie ucieszył mnie też fakt kontynuacji pracy nad odkrywaniem polskiego fotoreportażu z lat 70. i 80. XX wieku. Przyczyniła się do tego wystawa „Fotoreporterzy” w Muzeum Fotografii w Krakowie. Nowa siedziba Muzeum może być przyczynkiem do dalszych, może trochę bardziej intensywnych działań tej placówki. Bank w tym roku rozbił Rafał Milach z wystawą „Odmowa”, która została nominowana do Deutsche Börse Photography Foundation Prize 2018.


2. Książki – też działo się całkiem sporo. Mam jeden główny typ: Karol Grygoruk „I love you dad” – za konsekwencję Karola i coś, co rzadko się zdarza – nakład wyczerpany w dwa tygodnie! Pomijając ten fakt, zdjęcia Karola są bardzo dobrze przemyślane – opowiada nam obrazami dokładnie to co czuje i myśli o Tajlandii. Przyglądając się jego komercyjnej i pozakomercyjnej pracy czujemy jeden, wyrazisty styl – to zdarza się bardzo rzadko. Na wielkie pochwały zasługują również Tymon Markowski i Weronika Gęsicka – świetne książki, który zaistniały również w świecie. Myślę, że ciekawym odkryciem są również fotografie Damiana Chrobaka w odsłonie książkowej. 3. Społeczność – widać mocny trend wsparcia społeczności w rozwój fotografii. Udane zbiórki na książki, czy wystawy, tłumy odwiedzających ekspozycje, spotkania i festiwale, kolejne miejsca które powstają na fotograficznej mapie Polski.... Tylko się cieszyć i tak trzymać.

Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
bottom of page