top of page

"Obyś żył w ciekawych czasach" - fotoreporterzy właśnie ich doczekali. O debiucie Adriana




W Polsce wrócił najlepszy czas dla fotoreporterów. Wrócił czas dla wrażliwych wizualnie autorów, którzy obserwując ludzi w przestrzeni publicznej potrafią opowiedzieć za pomocą zdjęć rzeczywistość społeczną. W połowie lat dwutysięcznych zapytałem Witolda Krassowskiego dlaczego po ogromnej jego aktywności w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych w następnej dekadzie zarzucił właściwie fotografowanie Polski. Odpowiedział wtedy, że skończył się czas, kiedy wychodząc na ulicę, obserwując ludzi – można było pochwycić obrazy składające się na satysfakcjonującą opowieść o współczesności. Zbyt się wszystko zhomogenizowało, upodobniło do rzeczywistości w innych krajach. W przestrzeni publicznej ludzie przestali być autentyczni i swobodni. Polska ulica, nawet podczas demonstracji politycznych, utraciła walor tętniącego życiem bazaru, pełnego wyrazistych postaci, różnorodnych zachowań, nieskrywanych i nie będących na pokaz emocji.

O Polsce i zachodzących w niej zmianach więcej można było powiedzieć fotografując architekturę czy pejzaż niż ludzi.

Ale okazuje się, że historia się nie skończyła a fotoreporterzy nie są skazani na powielanie obrazów, które pod swoją powierzchnią nie niosą żadnej głębszej informacji o podskórnych procesach życia zbiorowości. Czas po katastrofie smoleńskiej przyniósł nam rzeczywistość, która znów wyprowadziła ludzi "na ulicę". Wybory w 2015 roku jeszcze mocniej tę tendencję wzmocniły. Ludzie ponownie, jak na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych pojawili się "na ulicy" nie tylko w drodze do: szkoły, pracy, urzędu, czy też czysto rekreacyjnie. Pojawili się znów, żeby wyrazić swoją obecnością i zachowaniem konkretne postawy. Dla fotografów ważne stało się też to, że poza czysto teatralnymi zachowaniami podczas pikiet i protestów, sferę publiczną wypełnili znów ludzie prawdziwi, nie ukryci za maskami ról społecznych. I to oni ujawniając ponownie swoimi wizerunkami, gestami, autentyczną troskę o sprawy publiczne (niezależnie od tego jakiego typu pogląd tę troskę uzasadniał), pozwolili znów fotografom na stworzenie mocnych, wieloznacznych obrazów, z masą informacji o tym, co ważne dla opisywanej społeczności.

fot.Adrian Wykrota

Z tej nowej szansy skorzystał skrzętnie Adrian Wykrota. Będąc fotoreporterem Głosu Wielkopolskiego, na tematach realizowanych dla redakcji i w czasie wolnym, brał aparat, ruszał w miasto by chwytać obrazy dokładnie w chwili, gdy w Polsce znów ulica zaczęła wyraźnie „przemawiać”. Gdy zobaczyłem pierwsze zdjęcia Adriana nie miałem wątpliwości, że jest on jednym z nielicznych fotografów prasowych, którzy potrafią na tematach wyjść poza ilustracyjność i jednowymiarowość chwytanych obrazów. Kto fotografował choć chwilę dla prasy, wie na czym polega trudność. Fotoreporter przynosząc zdjęcia na potrzeby publikacji musi nauczyć się robić zdjęcia "komunikatywne". Takie, które będą czytelne wpierw dla redaktorów prowadzących, później dla czytelników. Oznacza to, że nie może przekroczyć pewnej granicy skomplikowania przekazu, że powinien zachować specyficzną „przezroczystość” zdjęcia, pozwalającą na szybkie jego przyswojenie przez odbiorcę. Obrazy zbyt skomplikowane, o złożonej metaforyce, niejednoznaczne w treści, do szybkiej informacyjnej publikacyjnej funkcji nadają się słabo. Zdjęcia wymagające namysłu, oddziaływające nie wprost, pozwalające na wielorakie interpretacje – są w procesie produkcji gazety odrzucane jako zbyt trudne.

Ale dopiero takie obrazy mądrze ułożone w sekwencje, pozwalają wyjść poza banalny schemat jednodniowej fotografii niusowej, dają wgląd pod powierzchnię społecznych procesów.

I taki właśnie, wysoki stopień złożoności przekazu był od pierwszych zdjęć Adriana z najróżniejszych tematów prasowych wyczuwalny.

Poznański fotograf zbierał zdjęcia przez cztery lata. Złożył je w tym roku w książkę zatytułowaną „Nie”. Jej tytuł, podtytuły dwóch jej części „Nie tu” i „Nie tak”, biel pudełka, czerń okładki, wprowadzają bardzo mocne ramy interpretacyjne. Nie oglądając zdjęć czujemy, że będzie o sprzeciwie. O tym, że miejsce się nie zgadza i że coś poszło/idzie nie tak. Dostaliśmy książkę o Polsce podzielonej. Jej konstrukcja wzmacnia wrażenie dychotomii. Dwie części połączone - na zewnątrz okładką, a wewnątrz – zdjęciem, które tylko pozornie je treściowo łączy. Przedstawia ludzi, którzy przychodzą z dwóch kolejek w jedno miejsce – salę widowiskowo-sportową. Obrazy wewnątrz rozwiewają złudzenie mogące powstać przy oglądzie tego pierwszego. Część „Nie tu” jest o niedopasowaniu i nieadekwatności. Widać tu ostrość „patrzenia” Wykroty.

Są tu zdjęcia surrealistyczne, kadry jak z teatru absurdu, ale też wskazujące na dużą empatię i momentami nawet czułość spojrzenia.

Na fotografiach znajdujemy najróżniejsze sceny rozgrywające się w przestrzeni publicznej. Z ludźmi czy bez nich, ale zawsze z śladem ich działań. Nie chodzi w nich o relacjonowanie wydarzeń. To bardziej notatki fotoreportera przy okazji pracy w mieście, notatki solidnie naładowane znaczeniami. Świat na tych obrazach zbudowany jest zwykle z dwóch rzeczywistości – będących niekiedy ze sobą w sporze, w innym miejscu w wyczuwalnym napięciu, jeszcze gdzie indziej przyciągających się. Sekwencja fotografii w tej części pozostawia wątpliwość, czy aby wszystko w naszym świecie społecznym jest na swoim miejscu. Albo raczej sugeruje, jak wiele jest w nim niedopasowania i nieadekwatności.

fot.Adrian Wykrota

Część „Nie tak” jest o sprzeciwie. Ludzie na zdjęciach wyraźnie artykułują niezgodę. Widoczna i wyczuwalna jest ona w każdym kadrze. Są tutaj zdjęcia z protestów, manifestacji, ulicznych demonstracji. Widzimy protesty w obronie sądów, w obronie praw kobiet, w obronie posła narodowca, są też tutaj zdjęcia z manifestacji patriotycznych i rocznicowych. Ujawnia się w nich doskonale wykonana robota fotografa prasowego z świetnie wyłapanymi motywami znaczącymi, podczas ważnych z punktu widzenia dziennikarskiego wydarzeń. Fotografowi udaje się uniknąć naskórkowości, charakterystycznej dla wielu zdjęć prasowych z wydarzeń. Sprawnie wychwytuje niuanse: emocje rysujące się na twarzach, gesty, mowę ciała osób biorących udział w demonstracjach.

Zdjęcia w tej części stanowią świadectwo o „temperaturze” i zasięgu sporów w Polsce ostatnich lat. Wskazują nade wszystko na intensywność ujawnionych podziałów.

Materiał zdjęciowy uzupełniają teksty reporterskie i publicystyczne Jerzego Piątka. Ukonkretniają to co widzimy na zdjęciach – niemożność dogadania się między poróżnionymi Polakami. Teksty są w moim odczuciu tłem, które miejscami zbyt mocno wciąga w polityczną interpretację całości. Na zdjęciach Adrian Wykrota w żadnym z miejsc swojej narracji nie zamyka pól interpretacyjnych. Bohaterów różnych stron sporów traktuje z podobną wrażliwością – czasem empatią, czasem sarkazmem i ironią, a najczęściej z życzliwym dystansem. U autora tekstów takiej empatii jest mniej, sylwetki narysowane są ostro i nam czytelnikom niewiele pozostawiają do dodania, nie otwierają dyskusji. To co zdjęciom, zwłaszcza w pierwszej części udaje się doskonale, w tekście zostaje interpretacyjnie zbyt w moim odczuciu domknięte.

Całość zasługuje na największe uznanie.

Część „Nie tu” jest perełką subiektywnego fotodokumentu, dorównującą poziomem jakości fotograficznej najlepszym materiałom o Polsce sprzed lat Witolda Krassowskiego, Mariusza Foreckiego, czy Krzysztofa Millera.

W mijającej dekadzie nie widziałem lepszej fotograficznej opowieści o współczesnej Polsce. Zapewne też tym materiałem Adrian Wykrota wykazuje - wbrew wielu sceptycznym głosom - że fotografii można ciągle z powodzeniem używać do wartościowych narracji o współczesności. Po dwóch dekadach „flauty” wzorowo skorzystał z nowej szansy dla fotoreporterów. Jego „Nie” ma „wagę”, nie jest książką z łatwo złapanymi zdjęciami, z pozornym tematem – jakich dziś, przy rosnącej modzie na fotobuki, sporo na świecie się ukazuje. „Nie” to lektura obowiązkowa dla miłośników książek fotograficznych i tych wszystkich, których ciekawią pogłębione twórczo narracje o współczesnej Polsce.

Książkę można nabyć w księgarni PIX.HOUSE: http://pix.house/produkt/nie/

Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
bottom of page